worldtimes-online Polska

Na południu Bośni Hercegowiny, w górach blisko Mostaru we wsi Medziugorje od 24 czerwca 1981 roku cały czas trwają objawienia Matki Bożej. Medziugorje stało się jednym z głównych centrów chrześcijaństwa. Przyjeżdżają tu miliony pielgrzymów z całego świata. Przyciąga ich tu wszystkich atmosfera pokoju, bliskości Boga i ufność w żywą i pewną pomoc Matki Najświętszej.

Duchową opiekę nad parafią Medziugorje i przybywającymi tu pielgrzymami wykonują księża franciszkanie. Ci  kapłani pełnią tę posługę z wielkim oddaniem i ofiarą. Jednym z nich był Ojciec Slavko Barbaric. Wspaniały kapłan oddany całym sercem Bogu i objawiającej się w Medziugorje Matce Bożej. O. Slavko pełnił posługę duszpasterską w Medziugorje z małymi przerwami od roku 1982 do swojej śmierci, tj. do roku 2000. O. Slavko Barbaric władał kilkoma językami europejskimi i oprócz pracy w parafii niestrudzenie oddawał się pracy z przybywającymi do Medziugorje pielgrzymami z całego świata. Zmarł 24 listopada 2000 roku po zakończeniu nabożeństwa Drogi Krzyżowej, którą co piątek prowadził dla pielgrzymów na Górze Krizevcu. Następnego dnia po jego śmierci 25 listopada Matka Boża w swoim co miesięcznym Orędziu powiedziała:”...Raduję się z wami i pragnę wam powiedzieć, że wasz brat Slavko narodził się dla nieba i oręduje za wami...“

Ojca Slavko Barbaric spotkałem po raz pierwszy w czasie mojej pierwszej pielgrzymki do Medziugorje w 1995 roku i w 1997 podczas drugiej pielgrzymki. Poniżej wypowiedź O. Slavko Barbaric wygłoszona w języku chorwackim i tłumaczona na język polski dla polskiej grupy pielgrzymkowej.

Wierzymy, że Matka Boża się tu objawia. To już trwa od 16 lat i trzech miesięcy. Wszystko zaczęło się 24 czerwca 1981 roku. Sześcioro widzących miało objawienia do Bożego Narodzenia 1982 roku. Wtedy Matka Boża przestała objawiać się Mirijanie i obiecała jej, że będzie się jej objawiać raz w roku do końca jej życia, tzn. 18 marca. Pięciu wizjonerów miało objawienia do 7 maja 1985 roku. Wtedy Matka Boża przestała ukazywać się Iwance i tak samo, jak Mirjanie obiecała, że będzie się jej ukazywać do końca jej życia raz w roku. To dzieje się 25 czerwca w rocznicę objawień. Pozostałych wizjonerów ma jeszcze objawienia do dzisiaj i nie wiemy jak długo to będzie trwało.

Matka Boża objawia się codziennie,  ale raz w miesiącu przekazuje Orędzia. Przez pewień czas Orędzia były przekazywane w czwartek, a od 8 stycznia1987 roku  Matka Boża powiedziała w Orędziu: nie będę wiecej  dawała wam  Orędzi raz w tygodniu, ale bedę przekazywała Orędzia raz w miesiącu 25 dnia każdego miesiąca, ale zostaję z wami. W tym roku Iwanka miała objawienie, jak co roku w rocznicę objawień i przypomnijmy sobie, co powiedziała Matka Boża wtedy. Objawienie trwało 6 minut. Matka Boża mówiła o 6 tajemnicy, ale jako, że nie wiemy, co mówi ta tajemnica, więc pozostaje tajemnicą. Dała jedno krótkie Orędzie: „Drogie dzieci módlcie się sercem, żebyście mogli wybaczać i żeby wam było wybaczone. Dziekuję wam za modlitwy i za miłość, którą mi dajecie”. Krótko się zatrzymajmy na tym Orędziu, gdyż jest bardzo ważne. W tym Orędziu Matka Boża mówi o warunku pokoju, czyli o przebaczeniu. My wszyscy wiemy, co znaczy być zranionym, skrzywdzonym, a co znaczy skrzywdzić innego. Mam nadzieję, że wiemy, co znaczy wybaczyć i prosić o wybaczenie. I na pewno wszyscy wiemy, że jeżeli nie wybaczamy, to nie może być pokoju. Ale wszyscy również wiemy, że wybaczać nie jest tak łatwo. Szczególnie jest to trudne w rodzinach. Gdzie niektóre błędy, zranienia cały czas się powtarzają. Szczególnie jest ciężko, jeśli ktoś nie chce widzieć swojego błędu. I na pewno wszyscy wiemy, że łatwiej jest wybaczać, niż prosić o wybaczenie, gdyż żeby móc wybaczyć człowiek musi widzieć samego siebie. Musi widzieć swój grzech i musi go przyznać. I musiałby widzieć, co dzieje się w sercu drugiego człowieka, kiedy on grzeszy, a to jest to, co jest dla nas najcięższe. Widzieć, przyznać się i jeszcze prosić o wybaczenie. Żeby człowiek mógł widzieć swój błąd i żeby prosić o wybaczenie musi być uniżony, pokorny. Ale w nas jest pycha. A pycha ma swój sposób działania. Pycha zawsze widzi grzech innego i jeszcze go powiększa. I w ten sposób powiększa swoją ranę.

A jeśli pyszny człowiek widzi coś dobrego u innego człowieka, wtedy zawsze jest wodzony na pokuszenie, aby zmniejszyć to dobro, albo całkowicie go zanegować. Jeżeli tak postępujemy, jeżeli w naszym sercu jest pycha, wtedy nie jesteśmy zdolni do proszenia o wybaczenie. Ale to nie jest nic nowego, to jest stara prawda o człowieku. Dlatego Jezus powiedział: dlaczego widzisz cierń w oku twojego brata, a belki we własnym oku nie widzisz?. Przypominam sobie o pewnym zdarzeniu, które niedawno zdarzyło się w pewnej rodzinie. Rozmawiał ze mna mąż, ojciec rodziny. Otóż przez parę tygodni w naszej rodzinie nie ma pokoju. I oczywiscie pytałem go, co się stało? On przyszedł pewnego dnia wieczorem pijany do domu. Żona go pytała dlaczego, zaczęła się kłótnia, wrzaski, było trochę przemocy i teraz nie mogą się pogodzić. I teraz dla niego było problemem, dlaczego ona musiała go zapytać, gdzie on był i dlaczego pił. A ja go zapytałem, a teraz sobie wyobraź w ten sposób dzieci są w domu, ty im przygotowujesz kolację, wtedy ich przygotowujesz do spania, zaniesiesz do łóżeczek. I wtedy jeszcze parę godzin poczekasz sam w domu, a twoja żona ze swoimi przyjaciółmi pije gdzieś w knajpie. Co byś ty zrobił? Trochę pomyślał, powiedział nie wpuściłbym jej do domu. I powiedziałem mu, ja się z tobą zgadzam i ja bym też nie wpuścił do domu takiej żony. Wtedy mu powiedziałem, zobacz ona cię wpuściła do domu i tylko dlatego, że się zapytała dlaczego piłeś, dlaczego to zrobiłeś, ty zrobiłeś jej tyle problemów. I w całej twojej opowieści to kobieta jest winna, gdyż zapytała się o to, gdzie byłeś. Mam nadzieję, że w tym momencie załączył mu się jakiś pstryczek w głowie i może będzie inny. Widzicie jak często to wygląda, problemem było to, że ona go zapytała, co on robił. Jeżeli ktoś tak postępuje w rodzinie wtedy nie może być pokoju.

Żebyśmy mogli wybaczać i prosić o wybaczenie musimy się więcej modlić. Oczywiście musimy również pościć i spowiadać się, żeby rosła w nas pokora. Ale nasze serce i nasza dusza jest jak nasze pole, nasze łąki. Dzikie rośliny zawsze rosną, pada czy nie pada, sucho czy też nie sucho roślinka zawsze rośnie. Nic jej nie jest potrzebne, rośnie i rozmnaża się. A te rośliny, które przynoszą owoce, wiecie jak dużo trzeba się o nie zatroszczyć. Codziennie musisz do niej przyjść, codziennie musisz się o nią troszczyć i jeszcze się zdarza, że coś nie wyjdzie. I tak samo jest w naszym sercu. Tak samo jest z naszym sercem. Pycha rośnie sama, tak samo zazdrość, tak samo nienawiść. To wszystko rośnie samo i rozmnaża się bez problemu. A o pokorę, miłość, o dobroć trzeba walczyć. Dlatego Matka Boża w jednym z Orędzi powiedziała w ten sposób: „pracujcie nad swoimi sercami, tak jak pracujecie na swoich polach“. Każdy mądry człowiek wie, jak trzeba pracować na swojej łące. Zanim posadzi na polu swoim roślinę, która ma przynosić owoce, dobrze oczyści ziemię do głębi, żeby nie było tam nic złego w tej ziemi. A ten kto oczyści tylko powierzchownie ziemię, a zostawi korzenie tych dzikich chwastów, wtedy to robi bez sensu. I to może być odpowiedzią, dlaczego chrześcijanin, który przez całe życie chodzi na Msze Święte, modli się, a cały czas robi ten sam błąd. Dlatego, że jego życie modlitewne jest po prostu powierzchowne, ono nie idzie w głąb. Dlatego całe życie mamy problem z wybaczaniem i proszeniem o wybaczenie. Czasami często słyszymy, dlaczego modlić się, dlaczego pościć, przecież to żadnych owoców nie przynosi. Życie duchowe wymaga codziennej pracy, codziennego trudu, a wtedy przynosi owoce.

Co się tyczy wybaczania, trzeba jeszcze na jedną rzecz zwrócić uwagę. Żebyście wiedzieli, gdzie wy się znajdujecie, w jakim punkcie się znajdujecie, postarajcie się odpowiedzieć na to pytanie. Co ty robisz, jeśli ktoś cię zrani i jeżeli widzisz wokół siebie negatywne rzeczy. Jeżeli masz potrzebę, aby stale mówić negatywnie o kimś drugim, o innych ludziach. Wtedy wiedz, że nie wybaczyłeś. Gdyż jeśli człowiek wybaczył, to nie ma już potrzeby, by mówić negatywnie o innych ludziach. Dlatego ludzie często mówią moje życie jest ciężkie, pełne męki, z powodu męża, żony, dzieci. Ale ludzie nie mówią często, że życie mojego męża, żony, dzieci jest ciężkie z powodu mojego. Czyli jeżeli inni zawsze są dla nas winni, to znaczy, że my nie wybaczamy i nie widzimy swojej części odpowiedzialności. I jeżeli nieustannie mówimy źle o innych, znaczy, że ich obwiniamy, osądzamy. A jeżeli to robimy to jest współpraca z szatanem.

Ale jeżeli zaczniemy się modlić w tym momencie kiedy mamy trudności z jakąś osobą, wtedy współpracujemy z Madonną. Gdyż Madonna w wielu Orędziach powiedziała, ja modlę się za was, wstawiam się za wami, Błogosławię was Swoim Macierzyńskim Błogosławieństwem. Ona wie jacy jesteśmy. Ona zna nasze dobre i złe strony. Ale nas nie osądza, ani nie obwinia. Ale ona modli się za nas. Tak, jeżeli są problemy, a my w tym momencie zaczynamy się modlic i za siebie, i za innych, wtedy wiedzcie, że to jest właśnie współpraca z Maryją. Te rzeczy wyglądają jak jakieś drobiazgi, ale one są ważne w szkole pokoju. Pomyślcie sobie, że ktoś za waszymi plecami mówi o was negatywnie.

Z pewnością nigdy nie będziecie się cieszyć z takiej rozmowy. Ale  na pewno będziecie czekać na okazję, żeby się zemścić na tym, który tak o was mówił. Każdy z nas woli, aby ludzie mówili o nim pozytywnie. A jak nam jest łatwo mówić o kimś negatywnie. Dlatego dla szkoły pokoju jest, abyśmy przestali osądzać, obwiniać i mówić w sposób negatywny. Ale, jeżeli ktoś się nauczył, przywykł do tego, że cały czas mówi negatywnie i cały czas rozpuszcza plotki o innych. I wtedy jest jedna możliwość, aby tak kontynuował swoją pracę.

I wtedy możesz cały czas tak plotkować i możesz nawet rozdmuchać opowieść, żeby była jeszcze bardziej interesująca. Ale zanim zaczniesz mówić coś negatywnego o innej osobie, powiedz tej osobie o której bedziesz mówił, że razem z tobą będzie odmawiała różaniec za osobę, o której mówisz. Wielu wam z pewnością powie dzięki, nie mam czasu. Ale, jeżeli będziecie prosili o jeden dzień postu dla osoby, o której będziecie mówić, zapewniam was, że z północy na południe Polski nie znajdziecie ani jednego ucha człowieka, który chciałby tego sluchać. A to jest bardzo ważne dla szkoły pokoju. Matka Boża w ostatnim Orędziu powiedziała nam wiele rzeczy, ale zatrzymam się na jednym punkcie. Mówi, że musimy zrozumieć, że w naszym życiu Bóg musi być na pierwszym miejscu. Ale mówi również, że bez miłości nie możemy tego zrozumieć.

I po tym Orędziu jest pytanie, kto w moim życiu jest na pierwszym miejscu. Są cztery możliwości. Jest możliwość taka, że każdy z nas w swoim własnym sercu siedzi na pierwszym miejscu. Wtedy macie pychę i wszystko, co jest negatywne wokół siebie. Może też człowiek postawić na pierwszym miejscu w swoim sercu drugiego człowieka, ale to również nie jest dobre. Może człowiek w swoim sercu postawić na pierwszym miejscu rzeczy materialne. Ale to jest bardzo niebezpieczne. Powiedzmy, że jeśli dla człowieka najważniejsze są pieniądze, wtedy on będzie niszczył ludzi wokół siebie. Powiedzmy, że w Polsce macie problemy z alkoholem i narkotykami. Ludzie, którzy to sprzedają, szczególnie jeśli chodzi o narkotyki, oni wiedzą, że niszczą waszą młodzież.

I oni wiedzą jak wiele problemów rodzi się w Kościele, społeczeństwie, rodzinie. Oni wiedzą, że ci młodzi ludzie stają się kryminalistami, złodziejami, wszystkim. Ale to dla nich nie jet ważne, dla nich ważne jest to, żeby było jak najwiecej kupujących. Ale czwartą i najlepszą możliwością jest to, żeby pozwolić Bogu być na pierwszym miejscu. Gdyż naprawdę nie powinniśmy się bać Boga, nie powinniśmy sie bać dać Mu pierwsze miejsce. Gdyż, gdy On zajmuje pierwsze miejsce wtedy przychodzi wolność. Nadchodzi miłość i pokój. Jeżeli tak rozmyślamy, wtedy człowiek nie musiałby nigdy powiedzieć ja służę Bogu, gdyż najpierw Bóg służy nam.

Jeżeli Jezus mówi ja jestem światłem, to znaczy, że światło jest jest z powodu oka, a nie oko z powodu światła. Jeżeli Jezus mówi ja jestem chlebem życia, chleb jest z powodu życia. Tak że Bóg przychodzi i najpierw chce nam slużyć, żebyśmy mogli rosnąć, rozwijać się i służyć innym. Ale z powodu swoich drobnych porachunków, z powodu egoizmu, boimy się dopuścić, pozwolić Bogu, aby był na pierwszym miejscu. Jeżeli widzimy, co Bóg powiedział i wiemy, że gdybyśmy tak żyli w ogóle nie mielibyśmy problemów od pierwszego do ostatnego przykazania. Ale my w swoim egoiźmie stwarzamy prawa według których żyjemy.

Na przykład czwarte przykazanie, szanuj ojca i matkę swoją. Jeżeli tak postępujemy, wtedy jest dobrze dla dzieci i dla rodziców,  dla wnuków i dla sąmsiadów. Ale jeżeli my wymyślimy sobie swoje prawo i nie sznujemy, jak wiele rodzi się wtedy problemów, cierpienia i męki. I to jest właśnie to pytanie kto włada w moim życiu. Niestety bardzo często prowadzą nasze uzależnienia, nasze drobiazgi, a nie Bóg. Maryja pragnie, żeby to samo było w nas, co było w Jej życiu i wzywa nas do tego, żebyśmy nie kochali ludzką, ale Boską miłością. Najpierw spróbujmy zrozumieć jaka jest różnica pomiędzy  miłością ludzką , a miłością Bożą. Jeżeli my kochamy tylko miłością ludzką, co się w nas dzieje. My kochamy tych, którzy nas kochają.

Dajemy tym, którzy nam dają. Ktoś nas zrani, temu zwracamy odpowiednio. I nie możemy wyjść poza ten kręg. I widzimy teraz, że jeżeli ktoś cały czas wybacza, wtedy ludzie mogą go nazwać wariatem dlaczego on to robi. Jeżeli ktoś się poświęca dla kogoś, wtedy bardzo często słyszymy, tak nie trzeba tak robić. Na przykład wstyd jest powiedzieć dziewczynie mężowi, albo matce, że jest w ciąży i wtedy zabija dziecko. Albo mówią, że nie mają jeszcze wystarczających środków i wtedy zabijają dziecko. To jest ludzka miłość, to są ludzkie rachunki. Bóg liczy inaczej, gdyż w inny sposób kocha. Możemy powiedzieć w ten sposób, że Boża miłość zaczyna się tam, gdzie logika ludzkiej miłości zanika. Gdyż według naszej ludzkiej natury nigdy w życiu byśmy nie wybaczyli. Gdyż w naszym ludzkim, w naszej ludzkiej istocie jest takie prawo niepisane, żeby się zemścić. A Bóg chce nas przeprowadzić przez ten problem w wybaczenie, miłosierdzie, w miłość. I dlatego Jezus zapytał, cóż szczególnego czynicie, jeśli kochacie tych, którzy was kochają, to czynią również i poganie. Chrześcijańskie życie zaczyna sie tam, gdzie ludzka logika zanika i tu jest jedna prawidłowość, która dotyczy się wychowania. Wiem, że bardzo często się zastanawiamy, jak to może się dziać, że jak Bóg może kochać kogoś, kogo ty nie kochasz. Jeden człowiek kiedyś powiedział w ten sposób.

W niebie będą na nas czekać trzy niespodzianki. Po pierwsze zobaczymy tam wiele takich, których posłałeś do piekła. Z pewnością nie znajdziesz tam tych, których ty ogłosiłeś aniołami. I największą niespodzianką będzie to, że i ty tam będziesz. No więc jak to się dzieje, że Bóg może kochać kogoś, kogo ty nie kochasz? A my możemy postawić inne pytanie, jak ty możesz nie kochać tego, kogo Bóg kocha? Bóg nie kocha nas dlatego, że jesteśmy dobrzy, gdyż my nie jesteśmy dobrzy, gdyż możemy być lepsi. Ale Bóg nas kocha dlatego, żebyśmy my mogli być dobrzy. Tak że Bóg inwestuje swoją miłość w nas, żebyśmy mogli wzrastać, a my robimy inaczej.

My kochamy tych, którzy nam się podobają, którzy są dobrzy. Najpierw oni muszą stać się dobrzy, a potem my ich możemy kochać. Ale oni nie mogą stać się dobrzy, jeżeli ich nie kochamy. I wtedy często znajdujemy się jeden przed drugim i nie możemy iść do przodu. I tutaj bardzo często w rodzinach  dzieją się straszliwe błędy wychowawcze. Ale tak samo w ogóle w wychowaniu. Tak że nasza miłość czeka na cudzą dobroć, a potem kocha. I taki sposób kochania nie jest ewangeliczną miłością. Jest to czysto ludzka miłość. A teraz sobie wyobraź, jeżeli ktoś odczuje, że ty go nie kochasz, on nie będzie chciał od ciebie przyjąć rady, ani jakiegokolwiek słowa. A myśmy by chcieli, żeby on od nas przyjął radę, żeby był dobry, a potem żebyśmy mogli go kochać. A wszyscy wiemy, że słowa i  rady przyjmujemy od osób takich, które nas kochają. I widzicie dlatego Bóg ma odwagę, aby nas kochać nawet, jeżeli nie zasłużyliśmy na miłość.To jest właśnie sens tego zdania, nie kochajcie miłością ludzką, ale miłością Bożą. I dlatego w następnym zdaniu jest i  wasze życie będzie wtedy piękniejsze. Widzicie bez miłości jednych wobec drugich, nam nie może być pięknie.

Dlatego wielu ludzi źle się czuje w swoich rodzinach, dlatego się rozwodzą, gdyż nie ma więcej tego piękna. Ja jeszcze nigdy nie słyszałem, żeby ktoś się rozwiódł dlatego, że nie mieli za mało jedzenia, albo picia. Gdyż bardzo często cierpienie jednoczy ich w miłości. Ale rozwody są tam, gdzie mają wszystko, albo nawet za dużo. Ale oczywiście rzeczy nie są winne, że następują rozwody. Ale winnym jest to, że w naszym sercu brakuje miłości. I dlatego w Orędziu Maryja ponawia trzy razy: módlcie się, módlcie się, módlcie się, abyście mogli zrozumieć. I mam nadzieję, że ta pielgrzymka pomoże, żeby wszystko przesunąć do przodu w sensie duchowym. I życie duchowe wymaga prawidłowego, prawidłowej nieustającej pracy. A potem należy się modlić o tę miłość, gdyż miłość jest laską, którą daje Bóg.

Źródło: wypowiedź śp. Ojca Slavko Barbaric dnia 23 marca 1995 roku tłumaczona z języka chorwackiego na język polski dla polskiej grupy pielgrzymkowej w Medziugorje.