Na początku  Nowego 2019 Roku spoglądamy na miniony rok. Był to dla nas niewątpliwie bardzo ważny rok, bo obchodziliśmy przede wszystkim 100 lecie odzyskania przez Polskę niepodległości. W związku z tą wyjątkowo ważną rocznicą sięgaliśmy i ciągle patrzymy w naszą przeszłość. Ta nasza przeszłość liczy już sobie nie 100,  ale 1053 lata i są w niej takie wartości, których nic nie jest w stanie przekreślić, skoro nie przekreśliła ich 123 letnia niewola, ani nawet ostatnia II wojna światowa i komunistyczne zniewolenie.

Dzisiaj kiedy tak często sięgamy wstecz myślą, sercem, wspomnieniami-trzeba nam sobie te wartości przypomnieć, aby im wierności dochować i uczynić je mocnym fundamentem naszego budowania w tym Nowym Roku 2019 i we wszystkich dalszych latach naszego życia. Trzeba sobie uświadomić te wszystkie wartości, aby się nie załamywać wtedy, kiedy wydaje się, że wszystko inne zawaliło się i załamało.

Jak by nie było to w ciągu tych 30 minionych lat sporo w tej Polsce zrobiono, a najwięcej zrobić obiecywano. Zgromadzono w tym celu wielki potęcjał finansowy, produkcyjny i wielki potęcjał wiary, nadziei i cierpliwości. Zapomniano tylko o jednym, że budować Polskę można tylko na tych samych, czy na takich samych fundamentach, na jakich w ogóle Polska wyrosła. Na innych fundamentach można zbudować coś innego. Można zbudować wszystko, tylko nie Polskę. Były te fundamenty mocne i zdrowe, fundamenty naszych tradycji religijnych, narodowych i rodzinnych. Niestety świadomie, czy nieświadomie zrobiono też bardzo wiele, ażeby Polskę z tych fundamentów wyzuć, wyrwać i wykorzenić. A przecież te czcigodne tradycje religijne, narodowe i rodzinne to jest to, jak powiedział wielki Prymas Tysiąclecia Stefan Kardynal Wyszyński, a za nim to powtórzył Święty Papież Jan Paweł II na Placu Zwycięstwa w Warszawie, to jest to, co Polskę stanowi i bez tych tradycji, bez wierności tym tradycjom Polska przestanie być Polską. Chciało by się powiedzieć, że ci, którzy Polskę z tych tradycji wykorzeniają-chcą po prostu Polskę zniszczyć. Na szczęście te fundamenty mocne i zdrowe tradycji religijnych, narodowych i rodzinnych w narodzie nadal zostały. Jeżeli dzisiaj mówi się, że musimy zaczynać od nowa, to nie znaczy to, że my musimy zaczynać od zera, nie od zera. Musimy po prostu nawiązać i na nowo budować na starych dobrych tradycjach.

Te stare tradycje, dobre tradycje są, a na ich straży przez 1053 lat i przez ostatnie 30 lat stoi Katolicki Kościół i katolicka rodzina. Ten Kościół słusznie przypomina nam, że Państwo Polskie zrodziło się nie gdzie indziej, ale przy chrzcielnicy pierwszego polskiego władcy i te 1053 lata chrześcijaństwa w Polsce to również 1053 lata państwowości polskiej. Kościół nie tylko ochrzcił Polskę, ale i przepoił zasadami Chrystusa polskie życie publiczne i prywatne. Te zasady Chystusowe były zawsze dla Narodu siłą twórczą, konstruktywną, mobilizującą Naród do ofiarności, do waleczności i do pracowitości.

Nikt nie może zaprzeczyć, że w tworzeniu się państwowości polskiej, Kościół odegrał wielką rolę i nie tylko w tworzeniu państwowości, ale i w tworzeniu indywidualnej samoświadomości i obyczajowości Polaków.

Polak nie wyobraża sobie, by jego dziecko było nieochrzczone. Toteż nawet w czasach tzw. komuny, cichaczem po kryjomu, ale chrzcili swoje dzieci różni dygnitarze partyjni. Polak nie wyobraża sobie, żeby mógł zasiąś do stołu wielkanocnego nie pojednany z Bogiem. Toteż w Wielkim Tygodniu ludzie w długich kolejkach stoją w kościołach, żeby się wyspowiadać.

Polak nie wyobraża sobie, ażeby w Boże Narodzenie nie pójść na Pasterkę, a w Boże Ciało na procesję. Ażeby w Środę Popielcową, czy w Wielki Piątek zajadać się kiełbasą. Polak nie wyobraża sobie, ażeby po śmierci być pochowanym bez księdza.

Oczywiście zgodnie z zapowiedzią Chrystusa, było to chrześcijaństwo często znakiem sprzeciwu, ale też z drugiej strony było to chrześcijaństwo w Polsce siłą porządkującą i jednoczącą Naród w najcięższych okresach historii.

To się widziało chociażby po śmierci wielkiego Polaka i Ojca Świętego Jana Pawla II w dniach żałoby po jego śmierci. Czy w 2010 roku po katastrofie smoleńskiej. Jak te trzy wielkie sfery ludzkie: chrześcijanie, marksiści i ludzie obojętni ideowo, jednoczyli się faktycznie w jednym, wspólnym uczuciu.

W ciągu tych kolejnych, minionych okresach traktowano i często się nadal traktuje ten Kościół, jak najgorszego, ostatniego wroga. Usiłowano wbić klin pomiędzy Kościół, a Naród. Obrzucano błotem biskupów i kapłanów. Wielu księży, tak jak Błogosławionego Jerzego Popiełuszkę zaszczuto na śmierć. Był czas, że ludzi wierzących zwalniano ze stanowisk. Młodzieży wierzącej utrudniano studia i szykanowano nawet dzieci rodziców religijnych. Ludziom wierzącym przeszkadzano w praktykach religijnych. Możemy dzisiaj na szczęście mówić o tym wszystkim, co było i co jest.

Walczono także z tradycją narodową. W niektórych szkołach w ogóle nie uczono historii Narodu, a tam gdzie tej historii nauczano, odnosiło się wrażenie, że historia Polski rozpoczęła się od Rewolucji Październikowej.

Aż przychodziły momenty raz, drugi i trzeci w historii naszego Narodu, kiedy kajano się, korzono przed wartościami religii chrześcijańskiej. Proszono Papieża, Prymasa i biskupów, żeby ratowali Kraj i Naród. Rozumiano w takich sytuacjach, czym jest w tym Narodzie i czym jest dla tego Narodu chrześcijaństwo, czym jest religia, czym jest Kościół. Często za granicą pytają, jak to jest możliwe, że Polacy, a nawet polscy socjaliści, wciąż jeszcze chodzą do kościoła i noszą obrazki z wizerunkiem Matki Bożej Jasnogórskiej. Odpowiedź nasuwa się taka, że te właśnie akty kultu religijnego pozwalają Narodowi zachować jego tożsamość.

Jasna rzecz, że w zachowaniu tej tożsamości Narodu sluży także wierność naszym tradycjom narodowym. Kiedyś na pewnym kongresie międzynarodowym historyków, jakiś uczony zagraniczny powiedział do polskiego delegata: ”zazdroszczę wam Polakom, waszej pięknej historii narodowej”. To jest prawda, jest nam czego zazdrościć. Nas prześladowano, nas łupili, nas okradali, nas rozgrabiali na części i na nas napadali.

Myśmy nikogo nie prześladowali, nie łupili, nie okradali, nie napadali. Jeszcześmy drugich bronili. Broniliśmy Francuzów, Austriaków, Litwinów, Węgrów, Anglików, chociaż nic nam z tego nie przyszło. Broniliśmy nade wszystko chrześcijaństwa. Broniliśmy tego chrześcijaństwa pod Legnicą, pod Warną, pod Częstochową, pod Warszawą, pod Wiedniem i gdzie tam jescze.

Nasi najwięksi bohaterowie narodowi oddawali życie w obronie chrześcijaństwa i w obronie wolności, nie tylko swojej, ale i wolności innych narodów. Tak jak Henryk Pobożny, Władysław Warneńczyk, Żółkiewski, Pułaski. Z tego możemy być dumni i o tym nam nie wolno zapominać, bo naród, który zapomina a swojej przeszłości-przestaje istnieć. Nie ma prawa istnieć taki naród, który zapomina o swojej chwalebnej historii.

W naszej przeszłości, w naszej tradycji są takie cnoty, takie zalety, jak szczerość, otwartość, odwaga, ofiarność, gościnność, uczynność, sprawiedliwość. Te cnoty zaszczepiali nam nasi ojcowie i dziadkowie. Te cnoty i zalety my mamy zaszczepiać i przekazywać dalszym pokoleniom, żeby Polska była Polską, to znaczy, żeby Polska w ogóle była.

Wydaje się, że to jest nie tylko religijna, ale i jakaś bardzo Polska postawa w naszej tradycji, zgodnie z tą zasadą, że Polak raczej woli stracić, anieżeli drugiego skrzywdzić. Jeżeli ostatnio zaczęła się panoszyć inna zasada i dzisiaj jeszcze bardziej się panoszy, zasada kanciarstwa, cwaniactwa. Kiedy mnożą się akty zawiści i zazdrości. To wydaje się, że to jest bardzo nie polskie zjawisko, że to jest jakaś diabelska robota prowadząca do zniszczenia Narodu.   

Jeszcze co Polskę stanowi to wierność naszym tradycjom rodzinnym. Nie czas i miejsce tutaj opowiadać, jak piękne były te tradycje. Czegoś podobnego nie widziano nigdzie więcej w Europie. Trudno było i minęło, ale i co pozostało zasługuje na podziw, na szacunek i na przetrwanie. Chociażby taka wspólna, rodzinna wieczerza wigilijna i dzielenie sie opłatkiem, przecież tego nigdzie poza Polską nie ma. Wspólne śpiewanie przepięknych polskich kolęd, a także kolęda, czyli odwiedziny duszpasterskie księży w swoich parafiach. Takie święcone wielkanocne. Tego wszystkiego poza Polską nie ma. Albo wspólna modlitwa wieczorna w rodzinach. Powiedział Pan Jezus, gdzie dwóch , albo trzech spotyka się w Imię moje, tam Ja jestem pośrodku nich. Ta wspólna modlitwa to jest widomy znak, że w tej rodzinie mieszka Chrystus. Dlatego pilnowanie tej pięknej  tradycji w rodzinach polskich jest jednym z najświętszych zadań w dzisiejszych trudnych czasach.

Kiedy zakończyliśmy miniony rok i rozpoczęliśmy ten Nowy Rok 2019. Kiedy zamknęliśmy jakiś rozdział tej naszej przeszłości. Nie pozwólmy, ażeby wszystko z tej przeszłości przeminęło z wiatrem. Przenieśmy ponad wzburzonymi falami dzisiejszych zagrożeń te najcenniejsze, najświętsze wartości przekazywane nam przez tradycję. Przenieśmy je, jak skarb cenny, jak rękojmię lepszej przyszłości i lepszego jutra.

Może udało nam się wiele z tych świętych tradycji ocalić. Wraz z tymi tradycjami ocaliliśmy najlepszą, najdroższą, najczcigodniejszą cząstkę naszej Ojczyzny. Może, niestety wiele z tych tradycji zapomnieliśmy, zaniedbali, zlekceważyliśmy, to próbujmy je na nowo odbudować. A przede wszystkim umocnijmy te tradycje w naszych sercach i we własnych rodzinach. Albowiem bez przeszłości nie ma przyszłości.

Jak długo my te tradycje zachowujemy, tak długo one zachowają nas i naszą Ojczyznę. Jak długo te tradycje żyją w naszych sercach, w naszych domach i w naszej Ojczyźnie, możymy mieć pewność, że JESZCZE POLSKA NIE ZGINĘŁA!